kolodion

Madamme Le Gray

Wiele fordanserek i gwiazdek przewijało się przez atelier Karola Arewienickiego, najznamienitszego we Varsovii fotografa. Zdejmował on obrazy z natury swoją magiczną skrzynką ze szklanym okiem, którym to za pomocą światła łapał powab i wdzięki wspomnianych gwiazd i gwiazdeczek. Za ich zgodą (z nadzieją na sławę) sprzedawał on potem ich niekoniecznie odziane podobizny, niezadowolonym z pożycia mężom i koneserom kobiecych wdzięków, co przynosiło mu całkiem niezłe dochody, ale i kłopoty z powodu wyklęcia go z ambon kościelnych całej Varsovii. Z największa pasją Karol uwieczniał na szkle Madamme Le Gray, gwiazdę paryskich kabaretów. Odwiedzała go za każdym razem, gdy przebywała w Polsce. Zamykał on wówczas swoje atelier dla zwykłej klienteli i poświęcał się w całości pracy z Groszkiem, jak to o niej pieszczotliwie mówił. Tak na prawdę nazywała się Izabela Czerwińska, była córką grabarza i praczki, a swoją przygodę z tańcem zaczynała w pospolitych tańcbudo-burdelach, gdzie w skąpych strojach tańcząc, uwielbiała podczas swoich występów zrzucać panom kapelusze, wysoko je nogą podrzucając. Z czasem stała się najlepiej opłacaną tancerką fancuskiej sceny, co pozwoliło jej to na odłożenie pokaźnej sumy pieniędzy, za które stworzyła swój własny kabaret. W kolejce po jej rękę stawali zamożni ziemianie i przemysłowcy, jednakże ona pozostawała niewzruszona. Niektórzy mawiają, że nie miała serca. Inni, że jej jedynym i wymarzonym kochankiem był jej fotograf, dla którego też była całym światem…

[msz]

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *