Skip to content
Menu
~=/Retro Atelier/=~
  • galeryja
  • oferta
  • o atelier
  • technikalia
    • brąz van dyke
    • cyjanotypia
    • guma dwuchromianowa
    • kolodion chlorowy
    • mokry kolodion
    • papier solny
    • papier albuminowy
  • projekty
    • książka – mokry kolodion
    • Przeszłosci Szepty Niezwykłe
  • twórcy
  • facebook
  • wydarzenia
~=/Retro Atelier/=~

Flora Needham

Opublikowano 11 października 201618 sierpnia 2017
Flora Needham czuła ciepło mężowskich palców na swojej dłoni na długo po tym, jak wszyscy poszli na tę straszną wojnę, której nie rozumiała i która przejmowała ją strachem. Od wiosny cała Wirginia żyła oczekiwaniem na decyzję władz stanowych o wystąpieniu z Unii. Czuło się ten niezdrowy rodzaj ekscytacji na ulicach, nerwowość bankierów i zachłanność kucharek peklujących mięsa. Każde towarzyskie spotkanie przypominało festyn a każda rozmowa w salonie w końcu i tak schodziła na temat wojny, która trwać miała trzy miesiące, nim konfederaci pokonają jankesów. Co jest takiego w mężczyznach – zżymała się w myślach Flora – że wojna kusi ich jak młoda kochanka, że dla niej porzucają ciepło domowego ogniska, zostawiają swe żony i swoje domostwa? Serce jej drżało na myśl, że jako pierwszy zaciągnie się jej syn – Matthew, chłopak odważny i szalony jak jego dziadek i prawdziwy marzyciel, jak jego oderwany od rzeczywistości ojciec. To na Florze, wiernej swemu botanicznemu imieniu i z natury przywiązanej do ziemi, spoczywała codzienna troska o ich majątek, prowadzony z pomocą pana Kinga, wiernego rządcy, który zresztą dostał powołanie już w 1862 roku zostawiając ją w tym wypełnionym kobietami domu pozbawionym służby. Od pierwszych dni wojny Flora liczyła jeszcze na pomoc ze strony kuzyna, Theodora Stanhope, sędziego pokoju w hrabstwie Shenendoah z nadzieją, że jego wiek i pozycja społeczna pozwolą mu uniknąć powołania. Tymczasem kuzyn zaciągnął się na ochotnika w pierwszych dniach tego pamiętnego kwietnia, kiedy jabłonie stały całe w kwiatach, a Flora już z lękiem myślała nad tym, kto jesienią będzie zrywał jabłka, jeśli jej mąż i syn nie wrócą. Myśli Flory, jednako zatroskane, skupiały się nad losem sadów, jak i nad losem najbliższych. Na szczęście wszyscy trzej byli w jednym regimencie i Flora żywiła nadzieję, że będą czuwać nad sobą nawzajem, a zwłaszcza nad Matthew. Syn jednak wyśmiał jej obawy i nawiązując do wieku Stanhope’a obiecał, że to on będzie opiekował się wujaszkiem Teddy’em, gdyby ten zmęczył się, nim piechota dojdzie na pozycje. Prawie tak samo Flora lękała się o męża, człowieka spokojnego i cichego, który raz tylko przepraszająco ucałował jej dłoń przed wyjazdem i nic mu nie rzekła, roztropna mądrością wszystkich kobiet, które przed nią żegnały swych bliskich. Serce jej się ścisnęło, gdy wyruszyli w drogę i powierzyła wszystkich trzech opiece boskiej. Nie wiedziała jednak, że Bóg opuścił już konfederatów, a upały i choroby zabiją prawie tylu, co gwintowane karabiny z Harpers Ferry i pełna wiary śpiewała psalmy w kościele baptystów co niedziela modląc się, by jej mężczyźni szczęśliwie wrócili do domu.
[msz],[ah]

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

©2025 ~=/Retro Atelier/=~ | Powered by SuperbThemes