Theodore Winston Stanhope, lat 49, wymieniony w rozkazie dziennym generała Generała Johna P. Gordona odczytanym przed frontem dywizji za odwagę w bitwie pod Muleshoe. wujaszek Teddy, drogi kuzyn, poczciwy chłop, sędzia Stanhope. tyle określeń dla jednego człowieka. Tyle trzeba było przejść…tyle szukać, tak długo czekać, by odkryć, że jedyną miłością jego życia nie była administracja, lecz wojna, straszna i piękna zarazem, wojna, która nie tylko daje i dobiera życie, ale także sławę i władzę… chwałę tym, którzy się nie boją i władzę tym, którzy z tej odwagi potrafią uczynić użytek. Theodore czuł, że wojna go wzywa już wczesną wiosną 1861 r. obiecując sobie, że zaciągnie się jak tylko Wirginia wystąpi z Unii…postępując wbrew wszystkim czuł, że idzie za jedynym głosem, którego zawsze słuchał… głosem prawdziwego powołania. Ten wewnętrzny głos nie zawiódł go nigdy, czasem każąc schylić się by usłyszeć tylko świst nienawistnej kuli albo przeczekać w ukryciu nim, już jako sierżant, prowadził swój oddział do boju. Ten sam głos nie zawiódł go pod Muleshoe gdy po śmierci większości oficerów przejął dowodzenie i wbrew rozsądkowi ruszył ze swoimi chłopcami do ataku zdobywając utracone przed kilkoma dniami pozycje. Stracił wtedy większość podkomendnych, ale wiedział już, że wojna to chciwa i żarłoczna kochanka której trzeba kłaść u stóp wciąż nowe oddziały… pokotem… jak dary… dla niej: kapryśnej królowej życia i śmierci. Jako człowiek zdyscyplinowany lubił odprawy i rozkazy; dopiero w wojsku docenił poczucie przynależności do wielkiej militarnej machiny: o wiele sprawniejszej niż administracja stanowa i o wiele prostszej, pozbawionej elementu politycznej niepewności…ich salą sadową było pole bitwy, ich argumentami – pociski i kule wroga, ich ławą przysięgłych miała być dopiero historia. Walczył więc zaciekle z nadzieją, że historia dobrze go osądzi. Zasłużył na to z pewnością. Często widywano go spacerującego po Main Street, z szablą u boku; a starość przyniosła mu kult i otoczyła jego wyprostowaną sylwetkę, której wiek i czas nie przygarbił, nimbem żywej legendy spod Muleshoe.
[msz],[ah]