Wieczór nad hacjendą Del Milagro zapadał nieśpiesznie. Gauchowie zaganiający do corralu konie przekrzykiwali się z kojotami, biorącymi na nocną porę we władanie okoliczne pastwiska i pagórki. Senhora Carmilla Violetta Maria de Avalancha y Milagro Heroes del Silencio była pewna, ze na czas nieobecności jej męża, Ramona, Gustavo, będący zarządcą ich dóbr zadba tymczasem o spokój i bezpieczeństwo. Ojciec Rodrigues z pobliskiego opactwa także miał cichcem baczenie na rzeczy dziejące się w domu Milagrów. Dlatego siedząc wygodnie i niezmącenie, chłonęła urok kończącego się dnia. Z łagodnym uśmiechem patrzyła w jutro, które miało przynieść wyprawę do miasta. To tylko pół dnia jazdy powolnym, acz wygodnym powozem i znowu te wszystkie cudeńka ze sklepu bławatnego będą należały do niej.