Kris „The Big Wolf” Springfield, właściciel zajazdu Midnight Road w Stardust w otoczeniu, jakiego każdy mieszkaniec miasta mógł mu zazdrościć. Dama schowana pod parasolką to Susan, jego żona, a zarazem spiritus movens co ważniejszych przedsięwzięć w życiu Krisa. Tuż przed nim stoi Miriam Rosenzweig. Miriam zajmuje się w zajeździe barem i to na niej spoczywa ciężar odpowiedzialności za to, by zamówione przez gości piwo było nalane z odpowiednią ilością piany i podane w czystym kuflu, co wcale do częstych zjawisk w owym czasie nie należało. Po lewej stronie Kris ma przy boku Helen O’ Donnel. Nikt tak jak ona nie potrafił w kuchni zaczarować serwowanych potraw, a to, ze prababka Helen, Glitty O’Bryan została spalona na stosie za konszachty z diabłem, nie miało zapewne na jakość jedzenia w Midnight Road najmniejszego wpływu. Chyba. Trudno przecież uznać majeranek, rozmaryn czy też tymianek za czarnoksięskie zioła, a już na pewno do czarów nie nadawała się wołowina z rancza starego Indianina Dwie Łanie. I wreszcie Natalia Kowalski. Och, o wdzięki tej damy zabijali się nie tylko miejscowi kawalerowie i parę razy o mało nie doszło z jej powodu do strzelaniny. Na szczęście szeryf Stardust, Mick Daywalker potrafił trzymać miasto twardą ręką i poza okazjonalnymi bójkami do poważniejszych zajść nie dochodziło. Kris i Susan dbali nie tylko o to, by ich goście smacznie spali, pysznie jedli i pili dobre trunki, troszczyli się także o to, by wieczorami, kiedy to również miejscowa ludność miała ochotę odpocząć w restauracyjnej sali, czas płynął miło przy śpiewie anielskiego głosu Natalii. Skąd Krisa szczęście do kobiet, nie wiadomo. Nie wiadomo nawet, czy naprawdę nazywał się Springfield, ani co robił, zanim trafił do Stardust…