Else Stock von Knippendorf zu Laufern miała wśród swoich przodków z linii niewieściej córkę hiszpańskiego granda, która była w prostej linii jej babką. Nazywała się ona Mercedes Konstancja Inez Bonifitta Pacheco Ibral Montanza (rzecz jasna, zanim wyszła za mąż). Rzadko się po prawdzie zdarzało, by ze słonecznej Galicji miejscowe piękności mężów znajdywały pośród pruskich jezior i lasów, jednakże Mercedes taki właśnie los spotkał, gdy zakochała się w będącym w podróży europejskiej Meinheimie von Knippendorf. Po niej to Else odziedziczyła i urodę, i temperament. Else uwielbiała wieczorową porą oddawać się romantycznym uniesieniom, pochylona nad wierszami Heinego, Goethego i Schkierta. Jakiż niepokój i żar czuła w sobie, gdy po lekturze, rozpalonym wzrokiem i z falującą piersią wpatrywała się w gorejące w kominku dębowe bierwiona… Jakaż tęsknota za nieznanym ogarniała ją, gdy w czasie burzy stawała ze świecą w oknie swojego dworu, wpatrując się w rozhuśtane falami jezioro i szczyty drzew gniewnie mu się kłaniające. Mąż jej, Ferdynand, zmarł był rok po ślubie nie ostawiwszy po sobie potomka, Else żyła zatem w żalu po nim, lecz jej młoda i nieokiełznana natura domagała się nowego doświadczenia, nowej miłości i nowego gorąca, którego ni chłód zimy, ni nocna kąpiel w jeziorze ugasić nie umiały. Siadywała czasem na kurhanach, co niemym głosem szeptały o Jaćwingach zamszałe opowieści, gdyż dobra swoje w zwyczaju często objeżdżać miała, a to okazję do tego dawało. Marzenia ją natenczas ogarniały i zaduma tak głęboka, że służba z końmi stojąca nieopodal, głosu z siebie wydobyć nie śmiała czekając jeno na Pani skinienie, by dalej między knieje jechać.
[rs],[msz]